Z czasów swojego dzieciństwa pamiętam papier śniadaniowy, w który wsiąkało masło z owiniętych w niego kanapek. Zabezpieczenie przed potopem tłustej rzeki stanowił woreczek foliowy. Całość nie dość, że wyglądała mało apetycznie, to jeszcze dostanie się do zawartości bez opcji ubrudzenia się była niemożliwa.