"Zuza chce pocałować Maksa"

07 styczeń 2014
Oceń ten artykuł
(0 głosów)
Czytając o perypetiach Zuzy odnoszę wrażenie, że mowa o mojej dawnej koleżance z podwórka. Samodzielna, ciekawska czasem pokazuje pazura i nigdy się nie nudzi.

Zuza jest bohaterką serii książek francuskiego pisarza, który porusza tematy często dla wielu osób dorosłych drażliwe: związane z płcią, seksualnością i dorastaniem. Sposób w jaki zagadnienia te zostały ujęte sprawia, że książki te stają się doskonałym poradnikiem w ręku rodzica, który nie bardzo wie czy też umie rozmawiać z dzieckiem na te trudne tematy. Po „Czy Zuza ma siurka” i „Zuza chce mieć dzidziusia” przyszedł czas na „ Zuza chce pocałować Maksa”. Już na pierwszy rzut oka widać, że Zuza i Maks dorastają, z kartek książki spoglądają na nas bardziej „dorosłe” wizerunki bohaterów. To już nie minki beztrosko uśmiechniętych przedszkolaków witają czytelnika, a rozmarzone oczy szkolnego adepta. Jak można się domyślić naszą parę bohaterów dopada pierwsza szkolna miłość. Dokładniej rzecz ujmując to Maksa dopada totalne zauroczenie swoją rówieśniczką. Uczucie jest silne do tego stopnia, że wizja obiecanego przez lubą buziaka powoduje, że Maks zgodziłby się na wszystko, aby tylko go dostać. To „wszystko” w tym przypadku to dostosowanie się do nakazu ukochanej, która nie bacząc na uczucia chłopca każe mu przesiadywać na każdej szkolnej przerwie w tym samym miejscu, po to, aby ona w dogodnej dla siebie chwili mogła go odnaleźć i uraczyć całusem. Niczym kokietka wodzi za nos swojego adoratora. A on wierny uczuciom czeka… ale ileż tak można czekać?! Szczególnie, gdy inni się z niego wyśmiewają… Jak można przewidzieć Maks traci cierpliwość i wtedy … No właśnie, to już sami doczytajcie co z tego wyniknęło, nie będziemy zdradzać zakończenia tej miłosnej historii.

Za co lubię serię „Zuza…”? Za niebanalność i niesamowite ilustracje Delphine Durand, które wręcz wciągają czytelnika do świata bohaterów. Duża czcionka zachęca małego czytelnika do zapoznawanie się z literami, a dodatkowo niewielki format książki sprawia, że wszędzie można ją ze sobą zabrać. Do „Zuzy…” zaglądam z sentymentem, ponieważ czytanie jej przywołuje wiele wspomnień z czasów mojego dzieciństwa. A kiedy patrzę na rozbiegane oczy mojego przedszkolaka śledzące perypetie Zuzy i Maksa oraz zaangażowanie jakie wykazuje w trakcie czytania opowieści to cieszę się, że książki dla niego, tak jak i kiedyś dla mnie samej, stały się drogowskazem w meandrach życia. Z niecierpliwością czekamy na kolejne części…

                                                                          Seria o Zuzie dostępna jest w Wydawnictwie Entliczek
                                                                                    entliczek

Ekotropiciel

Redakcja Ekotropiciela – jesteśmy rodzicami, którzy mając pod swoimi skrzydłami dzieci starają się wychować je w poszanowaniu praw natury. Współpracujemy ze specjalistami różnych dziedzin i ów wiedzą dzielimy się z Wami, mając nadzieję, że rozjaśniamy arkana ekologicznej wiedzy.

Strona: ekotropiciel.pl/

Dodaj komentarz

Kod antyspamowy
Odśwież