Absolwentka Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, mgr kształtowania środowiska przyrodniczego, a także technik architekt. Ekolog z zawodu i pasji. Na co dzień realizuje się prowadząc własną firmę ECOekspertyzy (ecoekspertyzy.pl). Redaktorka naczelna portalu ekotropiciel.pl. Prywatnie mama trójki chłopców i córeczki Maliny. Ostatnią dwójkę dzieci urodziła w zaciszu domowym przy blasku wykonanych własnoręcznie świec candlesMAMI.
EKOściema czyli reklama inaczej
Na każdym kroku, jako konsumenci jesteśmy oszukiwani i to nie tylko z uwagi na rzekome „promocje” cenowe, ale głównie ze względu na fakt przedstawienia produktu w bardziej korzystnym świetle niż na to faktycznie zasługuje.
Najprostsza i zarazem najstarsza wersja pieluszki wielorazowej, na której wychowały się całe pokolenia– „nieśmiertelna” tetra. Uważam, że na początek, u malucha, który w zasadzie tylko konsumuje, śpi i się wypróżnia sprawdza się idealnie. Jest ogólnodostępna, tania i szybko schnie niestety jest mało chłonna, dlatego często trzeba ją zmieniać. W połączeniu z nieprzemakalnym otulaczem stanowi dobraną parę.
Pieluszki wielorazowe nie są dla każdego – z doświadczenia wiem, że nie sprawdzają się u leniwych z natury i nadwrażliwych, dla których samo słowo „kupa” to temat tabu. „Leniwce” mają zazwyczaj problem z samą logistyką, zaś „nadwrażliwcy” uważają pieluszki wielorazowe za „niehigieniczne”. A jak to właściwie z wielorazówką jest?
Pieluszki wielorazowe jakby to powiedział jeden z polityków mają „plusy dodatnie i plusy ujemne”. Co dokładnie mamy na myśli przeczytacie w punktach poniżej.
Wśród sceptyków używania pieluszek wielorazowych krąży mit zużycia wielkich zasobów wody i energii, których nie powstydziłby się wodospad Niagara.