W sieci marketingu

05 październik 2014
Oceń ten artykuł
(1 głos)
"Reklama dźwignią handlu" – hasło znane nie tylko specjalistom od marketingu profesjonalnego, ale niemal każdemu, kto cokolwiek próbuje zdziałać w świecie tak zwanego biznesu.

Mało kto zdaje sobie sprawę z tego, iż istnieje druga, nieco mniej profesjonalna strona marketingu w świecie kosmetycznym, która niestety jest skrzętnie maskowana przez twórców medialnych sloganów reklamowych. Za fasadą utkaną ze słów dobranych z należytą precyzją ukrywają się niedomówienia, brak wiedzy fachowej, nagięcie faktów i dowolność interpretacji.

Pewna firma kosmetyczna, jakiś czas temu, przekonywała, że substancje zawarte w ich produktach wnikają nawet dziesięć warstw w głąb skóry. Niestety, analizując budowę skóry bardzo trudno udowodnić tą właściwość. Naskórek posiada 4 – 5 warstw w zależności od miejsca na ciele, następnie jest błona podstawna i trzy warstwy skóry właściwej. Czyli, w najlepszym układzie mamy dziewięć warstw. Dalej znajduje się tkanka podskórna. Poza tym, z puntu widzenia anatomii i fizjologii skóra jako organ stanowi barierę dla czynników ze świata zewnętrznego: chemicznych fizycznych czy mechanicznych (urazy). Jej przepuszczalność dla różnych substancji jest bardzo ograniczona. Niewiele składników kosmetyków ma szanse przebrnąć chociażby przez warstwę rogową naskórka.

Pytanie odnośnie powyższego jest następujące: czy nikt nie odpowiada za merytorykę i rzetelność informacji zawartych w tego typu kampaniach? Otóż i tak i nie. Oficjalnie kontrolę sprawuje Wojewódzki Inspektorat Inspekcji Handlowej, jednak udowodnienie oraz pociągnięcie firmy do odpowiedzialności za taki postępek graniczy z cudem. Po pierwsze, firmy zabezpieczają się m.in. doskonale znanymi zapewne większości, informacjami dodatkowymi, napisanymi małowidoczną czcionką na opakowaniu, oznaczonymi gwiazdką. W tym przypadku jest to informacja wyjaśniająca, że ów wchłanianie dotyczy "górnych warstw naskórka". Jednak wiadomo, że mało kto doczyta to co napisano drobnym drukiem, a jego uwagę przyciągnie właśnie ów komunikat o niesamowicie głęboko wchłaniających się składnikach, a producent ów specyfiku nie może ponosić odpowiedzialności za pobożne życzenia i domysły swoich klientów.

Inna firma, głośno reklamująca się w mediach, swego czasu promowała produkty do pielęgnacji włosów, które niejako miały je odżywiać na poziomie komórkowym. Włos składa się z części tkwiącej w skórze, która sięga do tkanki podskórnej zwanej korzeniem włosa oraz części wystającej ponad powierzchnię skóry zwaną łodygą włosa, która to nie zawiera żywych komórek.

Gdyby ktoś zażądał wyjaśnienia tego hasła – sugestii, zapewne byłoby ono następujące: odżywia na poziomie komórkowym nie oznacza tego samego co odżywia komórki. Kosmetyk poza włosem nakłada się także na skórę głowy, a ona już posiada komórki i może to wpływać na polepszenie kondycji włosa. Ostatnia kwestia to już tylko słowo przeciwko słowu. Można by przeprowadzić testy in vitro, które dałyby pewien obraz czy dana substancja ma znaczenie w pielęgnacji, ale cena testów jest zaporowa. Poza tym jednoznacznej odpowiedzi i tak dać nie mogą, gdyż innymi prawami rządzi sie żywy organizm, a innymi struktura wyhodowana w laboratorium.

Bardzo popularny w ostatnich czasach koncern kosmetyczny wprowadził preparat do pielęgnacji skóry twarzy, który reklamowany jest jako koncentrat przywracający gęstość skóry stworzony nowoczesną technologią rekonstrukcji tkanek. Na pierwszy rzut oka bardzo konkretna kampania reklamowa. Produkt zalecany w szczególności dla kobiet w trakcie lub po menopauzie, gdyż jak powszechnie wiadomo, przemiany hormonalne w tym czasie mają istotny wpływ na obniżenie jędrności i elastyczności skóry. Pierwszy zgrzyt, bardzo popularny w tego typu reklamach, to modelka niewyglądająca na kobietę w trakcie przekwitania. Oczywiście, zdażają się przypadki przechodzenia menopauzy u stosunkowo młodych kobiet, jednak nie jest to normą. Poza tym mój osobisty sprzeciw budzą wyjątkowo niefortunnie dobrane sformułowania "gęstość skóry" i "rekonstrukcja tkanek". Skóra posiada bardzo złożoną i zróżnicowaną budowę. Wynika to z wielu funkcji jakie pełni. Jest to organ, który charakteryzuje się budową warstwową, każda z warstw jest bardzo specyficzna i spełnia określone zadanie. Gęstość, najprościej mówiąc, to stosunek masy pewnej ilości jakiejś substancji do objętości jaką zajmuje. Nie spotkałam się z tego typu określeniem w literaturze fachowej, które dotyczyłoby skóry. Z punktu widzenia anatomii i fizjologii skórę rozpatruje się jako organ, tak jak wątrobę czy trzustkę i szczerze mówiąc nie wyobrażam sobie, aby któryś ze specjalistów w tych dziedzinach zaryzykował stwierdzenie "gęstość skóry" czy np. "gęstość wątroby".

Adekwatnie jest w przypadku "rekonstrukcji". Można zrekonstruować budynek czy jakieś zdarzenia. W medycynie mianem tym określa się spacjalistyczne zabiegi medyczne jak np. rekonstrukcja twarzy czy więzadła krzyżowego. Ogólnie rzecz biorąc rekonstrukcja ma na celu przywrócenie formy, funkcji lub prześledzenie wydarzeń. Co zaś się tyczy rekonstrukcji tkanek to w specjalistycznych laboratoriach naukowcy prowadzą badania oraz eksperymenty w tej dziedzinie z wykorzystaniem komórek macierzystych. Pomijam tu kwestię zasadności takich badań, ale trudno sobie wyobrazić rekonstrukcję tkanki za pomocą kosmetyku.

Spore zastrzeżenia budzą też określenia kosmetyków nazwami "emolienty"czy "dermokosmetyki". Przeważnie są one dostępne w aptekach. Nazwy takie sugerują, że są to jakieś specjalne formy kosmetyczne z wielkimi możliwościami. Mianem emolientów w kosmetyce i kosmetologii określa się składniki preparatów kosmetycznych o charakterze nawilżającym. Co zaś się tyczy dermokosmetyków to słowo derma oznacza skórę (łac. cutis s. derma ) co daje nam w tłumaczeniu dosłownym kosmetyk do skóry, a więc masło maślane, gdyż w świetle ustawy jest on substancją do stosowania właśnie na skórę.

Jeżeli zdaniem producenta jego kosmetyk posiada jakieś wyjątkowe funkcje może zlecić dodatkowe badania w celu ich potwierdzenia. Robią to wyspecjalizowane laboratoria i tylko te wyniki należałoby wziąć pod uwagę.

Zamieszczane w reklamach slogany typu "u 97 % kobiet stosujących nasz produkt stwierdzono ujędrnienie skóry" bez podparcia wiarygodnymi badaniami przez należyte instytucje niestety nie mają większego znaczenia. Tym bardziej, że drobnym drukiem oznaczonym gwiazdką przeważnie znajduje się sprostowanie, np. "subiektywna ocena grupy 45 kobiet ".

Przykładów tego typu "inscenizacji marketingowych" jest bardzo dużo, nie sposób przytoczyć i omówić wszystkich. Nie jestem zwolenniczką doszukiwania się we wszystkim terorii spiskowych, ale nasza ufność w słowo pisane czy mówione zostaje w wielu przypadkach wykorzystana tylko w celu podniesienia wyników sprzedaży. Natomiast hasła i slogany marketingowe mają za zadanie uśpić naszą czujność i intuicję, a podsycić wyobraźnię. Nie dajmy się ogłupić, wprowadzić w maliny i przy okazji wydrenować sobie portfel.

Jest wiele wartościowych produktów na rynku, może nie mają spektakularnych kampanii reklamowych, pozłacanych opakowań i reszty tego całego blichtru, ale skutecznie pielęgnują naszą skórę. Mimo, iż nie jest łatwo je znaleźć, to w efekcie jeśli ktoś poszukuje to w końcu znajduje to czego chce.

Aneta Ulatowska

Od najmłodszych lat pasjonuje się naturą. Jej motto to powtarzane za dziadkiem powiedzenie, że "natura bez nas może istnieć, ale my bez niej nie więc należy szanować jej prawa".

"Kosmetyki są częścią mojej pracy, ale także pasją, a wrodzona dociekliwość każe mi szukać odpowiedzi na wiele trudnych pytań."

Dodaj komentarz

Kod antyspamowy
Odśwież