Te popularne w naszych szerokościach geograficznych „zalążki życia” mają w sobie energię, której ani nie można naukowo sprawdzić ani zmierzyć ani tym bardziej wyjaśnić. Jedynie radiesteci mogą stwierdzić za pomocą wahadła, czy dla konkretnej osoby jest to dobre, czy złe promieniowanie. Kasztany silnie oddziaływają energetycznie, tzn. skupiają energię, dlatego też trzeba obchodzić się z nimi ostrożnie. Nie zaleca się trzymania w domu zbyt dużej ilości kasztanów. A jeden lub dwa noszone w kieszeni w zupełności wystarczą, by pozbyć się np. bólów reumatycznych. Jak to możliwie? Tak to już jest z medycyną niekonwencjonalną, że nikt nie wie jak, ale działa i to z powodzeniem od stuleci.
Kiedyś wieszano sznur kasztanów przy wejściu do domu, miał on zapewniać harmonię i spokój – można spróbować i dziś, choćby jako element dekoracyjny naszych korytarzy. Ponoć odstraszają pająki, dlatego też układano je na parapetach okiennych, by zniechęcić intruzów do wchodzenia do mieszkania. A współcześnie, obracane w palcach, dwie-trzy sztuki kasztanów podziałają równie skutecznie jak chińskie kulki antystresowe. Również kasztany to świetny składnik na domowy klej czy mydło.
Oprócz „zjawiskowości” kasztany posiadają też zbadany składnik - escynę, która uszczelnia ściany naczyń krwionośnych i zmniejsza obrzęki. Największe jej ilości można znaleźć w świeżych, niedojrzałych nasionach, z których sporządza się wyciąg alkoholowy. W medycynie ludowej używa się także kwiatów, liści, owoców i kory kasztanowca. Sporządza się z nich głównie wywary, które z powodzeniem stosuje się w leczeniu urazów mechanicznych, obrzęków płuc, krtani, a nawet mózgu. Wcześniej wspomniany składnik – escyna, którą zawiera kasztanowiec, sprawia, że wywary z niego podaje się szczególnie przy zakrzepowym zapaleniu żył, przy obrzękach nóg, owrzodzeniach żylakowych, w stanach zapalnych przewodu pokarmowego. Wyciągi wykorzystuje się również jako składniki szamponów i odżywek przeznaczonych do włosów szybko się przetłuszczających, z łojotokowym zapaleniem skóry.
Zagrożenie kasztanowców - Szrotówek – a co to takiego?
Szrotówek kasztanowcowiaczek - wydawałoby się, że ta sympatyczna nazwa odnosi się do równie sympatycznego „żyjątka”, jednak nic bardziej mylnego. Jest to motyl niezbyt wielkiej urody za to wielkiego apetytu. Pierwszy raz zauważono go ponad 20 lat temu w Macedonii. Od tamtego czasu ten liczący sobie nieco ponad 3 mm motyl rozprzestrzenił się niemal w całej Europie. Do Polski dotarł pod koniec lat 90 i niestety swoją ekspansją objął cały kraj.
Jesień, to czas grabienia i palenia liści właśnie kasztanowców. Jest to podstawa w walce ze szrotówką, gdyż to w nich zimują poczwarki żarłocznego motyla. Larwy tego owada rozwijają się wewnątrz liści drzew i żywią się ich miąższem. Zniszczone liście brązowieją i opadają - ma to miejsce już w czerwcu. Ten żarłoczny owad przenosi się nawet na inne gatunki drzew m.in. atakuje klon jawor. Jest bardzo niebezpieczny, bo powoduje obumieranie drzew, na których żeruje. Nic więc dziwnego, że walka z tym szkodnikiem jest zacięta, ale nadal mało skuteczna. Widoczna czasem na drzewach kasztanowców folia, to pułapka feromonowa - lepik, która wabi zapachem samce, a lep na niej unieruchamia je na stałe. Czasem drzewa się ostrzykuje chemicznym środkiem, ale to niestety im szkodzi w większym stopniu niż sam owad. Skutecznej metody na walkę z tym motylem jeszcze nie znaleziono, miejmy nadzieję, że nastąpi to wkrótce.
Komentarze