Składniki spożywcze zaledwie trzy, oprócz nich polecam jednak uzbroić się w cierpliwość i znaleźć kogoś, kto pomoże nam później posprzątać kuchnię. Tego dnia zrozumiałam ile energii i czasu inwestowała w przygotowanie tego typu klusek (np. tzw. „kopytek” czy klusek śląskich) moja babcia, doceniłam jej maestrię w kontekście, nie tylko, szybkości i precyzji, ale przede wszystkim, zachowania czystej kuchni podczas całego procesu.
A może, skoro i tak w kuchni będzie pobojowisko to warto zaprosić Wasze pociechy do pomocy i z gotowania uczynić zabawę, a przede wszystkim wspólne spędzanie czasu?
POSZUKIWANE:
- Ugotowane w łupinach ziemniaki (z ok. 1,5 kg wyszła mi porcja dla 6 osób)
- Mąka
- Sól
WYKONANIE:
Ziemniaki obieramy z łupiny, ugniatamy dokładnie, aby rozetrzeć wszystkie potencjalne grudki i dobrze (!) studzimy. Do ostudzonych ziemniaków dodajemy szczyptę soli oraz mąkę, tak „na oko” żeby masa się nie lepiła, ale żeby też nie była za sucha. Mieszamy. Wysypujemy mąkę na blat, rolujemy cienkie paseczki i odkrawamy kawałki długości ok. 1cm, obtaczamy w mące żeby się nie przylepiały do siebie (można przy okazji zaokrąglić im brzegi), wrzucamy do wrzącej, osolonej wody, w takiej ilości żeby przykrył dno (aby się nie posklejały), po wypłynięciu „odławiamy” i kładziemy płasko na talerz (znów po to, aby uniknąć sklejenia). Z kluseczkami najlepiej się pospieszyć – ziemniaki w miarę wyrabiania ciasta stają się coraz bardziej lepkie, co oznacza dosypywanie mąki dla utrzymania konsystencji, a tego raczej chcemy uniknąć. Walory zdrowotne kluseczek pozostawię bez komentarza, jeśli natomiast chodzi o wartości sentymentalną (zupełnie jak u babci), smakowe i podwyższające poziom endorfin (czyli też automatycznie poprawiających samopoczucie, a zatem zdrowie) - warto się wysilić. Ze szpinakowym pesto i prostą sałatką z pokrojonych liści szpinaku i pomidorów to po prostu istna uczta dla kubków smakowych.